Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jarmik z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 216025.33 kilometrów w tym 597.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 23902 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jarmik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:1260.48 km (w terenie 30.00 km; 2.38%)
Czas w ruchu:64:02
Średnia prędkość:19.68 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:57.29 km i 2h 54m
Więcej statystyk

Do pracy na Bartodzieje

Czwartek, 6 października 2011 · dodano: 06.10.2011 | Komentarze 0

Uroczy powrót - ciepło, mały ruch na chodnikach, kierownica trzeszczy, przedni hamulec nie działa, "amortyzatory" bardzie~j przeszkadzają niż tłumią. Uroki "chińszczyzny". Eh, Scorpio, kocham Cię!


Kategoria <50 km


  • DST 80.10km
  • Czas 03:20
  • VAVG 24.03km/h
  • Sprzęt Expedition
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prądki i Ciele

Czwartek, 6 października 2011 · dodano: 06.10.2011 | Komentarze 2

Bydgoszcz Brzoza Przyłęki Zielonka Prądki Ciele Kruszyn Krajeński Zamość Rynarzewo Małe Rudy Władysławowo Pszczółczyn Łabiszyn Nowe Smolno Kobylarnia Brzoza Bydgoszcz

Celem wycieczki było dojechanie lokalnymi drogami z Brzozy do Kruszyna. Miałem nadzieję że tylko asfaltem, a wiadomo, że nadzieja jest matką ... naiwnych, więc... Do Przyłęk piekny nowy dywanik, niestety kończy się nagle. Odtąd szuter a głównie zmielony zużel, i często ubity piach - biedny Expo mielił kołami, wlókł się powoli. Widoki dokoła marne (z wyjątkiem kanału), kiepska droga. Więc zmiana planów. Szybko w Cielu uciekłem na asfalt którym dojechałem do drogi równoległej do krajówki. Nią dojechałem do Kruszyna a tam na krajowkę i z niej odbijam na ulubioną drogę p. Rynarzewo do Łabiszyna


W zasadzie podpis niepotrzebny. © jarmik


Ciek wodny w Cielu. © jarmik


Jadąc przez Władysławowo wspominam kanałowo-błotne perypetie niedawnej wycieczki Poziomem. Później mocno cisnę na pedały gdyż wycieczka miała być krótsza a Mateusz nie zabrał kluczy do domu. Z Rynarzewa wiatr w twarz, dopiero z Łabiszyna w plecy.

Odbicie na szlak królewski i stadnina koni w Rynarzewie © jarmik




  • DST 34.95km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 16.51km/h
  • Sprzęt Kross Level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poszlakowe jeżdżenie

Środa, 5 października 2011 · dodano: 05.10.2011 | Komentarze 4

Kręcenie w tempie light czerwonym do Emilianowa, tu obok leśniczówki na inną ścieżkę, nią do przedłużenia ul. Dąbrowy, szutrem do Piecek, zielonym do Bydzi. Nieźle mnie wytrzęsło.




  • DST 66.34km
  • Czas 02:47
  • VAVG 23.83km/h
  • Sprzęt Expedition
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesień na całego czyli czarny za białym

Niedziela, 2 października 2011 · dodano: 02.10.2011 | Komentarze 0

Mimo kilku zajęć udało mi się wyrwać u boku a raczej za kolem Keto na krótki wypad po opłotkach Bydzi przez Osielsko, Niwy, Jarużyn, Włóki, Dobrcz, Neklę. Pogoda cudo, liściory już padają ściągane grawitacją. Miałem okazję dosiąść Focusa i pobawić się klamkomanetkami. Przyjemna jazda, pozycja wygodna, piękna sylwetka roweru, poczułem się przez chwilę jak Michał Gołaś.




  • DST 42.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 21.54km/h
  • Sprzęt Expedition
  • Aktywność Jazda na rowerze

152/308; 27/50; Jak to jest ten pierwszy raz?

Sobota, 1 października 2011 · dodano: 01.10.2011 | Komentarze 5

Dzień wcześniej skręciliśmy z Mateuszem bagażnik dachowy na rowery, nasmarowaliśmy łańcuchy i dopompowaliśmy koła. Rano pobudka o 5te, montaż bagażnika, szykowanie ekwipunku, rowery na dach Opla i wyjazd do Kwidzyna o 7mej. I wreszcie jest! 9.00 - miasteczko maratonowe finałowej edycji Skandia Maraton Lang Team - pięknie ulokowane przy katedrze. Bikerów jeszcze mało, szybko do rejestarcji, udało się bez problemu. Pakiety odebrane. Zdejmujemy rowery, ja ubieram się na "rowerowo" i w pełnym umundurowaniu do miasteczka. Trochę mamy czasu więc najpierw z Mateuszem rundka po trasie, potem sam jakieś 5 km. Pochmurno i trochę chłodno. Decyduję się jednak na krótkie ciuchy. Z daleka widzę Czesława Langa udzielającego wywiadu.

Ludzi coraz więcej. 10.30 - czas ulokować się w sektorach startowych, Mati na dystansie rodzinnym - 7,5 km, więc za mną (ok. 200 osób), ja na Mini - 42 km (300 ludzi), przed stają nami Medio (55 km)i Grand Fondo (86km!). Ruszają pierwsi. Myślę sobie - jak to jest na maratonach MTB? Trasa podobno łatwa raczej płaska. Po chwili my ruszamy, od razu odskakują grupy. Ja w miarę trzymam tempo ale nie szarżuję. Po chwili z asfaltu skręcamy na gruntówkę, znów asfalt, potem wreszcie w las, las, las, las. Mijają mnie kolejni bikerzy. Łe! Po 13 km Medio i Grand Fondo odbijają na większą pętlę, my prosto. Były i szerokie leśne drogi na 2 rowery ale też single tracki (wyprzedzanie niemożliwe), strome zjazdy 2 razy (tu zawsze mam 'stracha' - nie umiem na razie ostro pikować po stoku z 30% spadem). Nawierzchnia - cała paleta: większość ubity grunt ale też zmielony piach (suchy i mokry - tu musieliśmy pchać), szuter, grunt z kamlotami, piach - grunt. Stopniowo się przejaśniało. O dziwo słyszę wokól siebie sapanie, ja na szczęście równo, powoli oddycham - sztuka prawidłowego oddechu przy wysiłku to ważna rzecz. Równe tempo dotrzymują mi 13-latka czyli M1 i panowie M5. Co jakiś czas okrzyki z tyłu: LEWA WOLNA! To Medio albo Grand Fondo nas mijają i proszą o drogę do wyprzedzania. Raz czy dwa nie mogłem zjechać z powodu piachu i oberwało mi się: K...A!! Zjedź!!. Powiem tylko że nie pozostałem dłużny. Dalej ostra walka w lesie, nikt się nie oszczędza.

Patrzę na licznik - 31, 35, 38 km , zaraz musi być miasto, wreszcie asfalt ale po chwili znowu las i to piach jak na budowę. Ale po ostrym zjeździe znajoma droga z płyt betonowych. To już blisko! Teraz na maksa!! Moje Smart Samy nie po raz pierwszy okazuja przewagę na twardym gruncie i asfalcie, cisnę na pedały i zostawiam za sobą kolejnych rywali (a może współimprezowiczów?). Jest asfalt, wjazd do miasta - młynek na korbie, zjazd, wpadam na bruk, widzę łuki dmuchane staję na pedały, słyszę brawa ... i mijam metę.

Po drodze 2 foodpointy, biorę po kubku napoju, dużo przemiłych kibiców, biją brawo, dopingują, to bardzo miłe, na prawdę pomaga. Sporo było awarii, z żalem patrzyłem na rowerzystów zmieniających dętki. Ja na szczęście bez problemów technicznych.

Na mecie szukam Mateusza i Marioli. Są, Mateusz nie miał czipa więc wyniki orientacyjne, podobno 37! Więc szacun młody! Mariola bardziej chyba zmęczona czekaniem niż ja kręceniem.

Na liście w kat. Mini zauważyłem jeszcze 2 Bydgoszczan ale ich nie znałem, pozdrawiam! 42 km, sms ze Skandii mówi wprost: czas:01:57:46. czyli najlepszy z Grand Fondo tylko pół godziny dłużej jechał! Miejsca: ogółem na Mini - 152 na 308 osób, w kategorii M4 27 na 50. Choć to tylko zabawa ...

Krossy w drodze na maraton © jarmik


Czip był ukryty z tyłu tabliczki. © jarmik


W drodze do sektorów © jarmik


Młodzi roowerzyści na starcie © jarmik


No to go! © jarmik


Radość i zmęczenie po wyścigu. © jarmik


Warto było! © jarmik


Oficjalne wyniki. © jarmik


Brawa dla najlepszych! © jarmik


Teraz czas na posiłek i powrót do Bydgoszczy.